Przyszedł więc czas na post z Francji (nareszcie!). To wszystko troszkę trwało, jednakże udało mi się wszystko ustabilizować dlatego też realcje będą dodawane teraz w miarę regularnie... Jak się domyślacie ciężko jest dodawać posty kiedy praktycznie cały dzień jest się poza domem, a wieczorem chce się spędzić czas miło i nie włączać w ogóle komputera... Wbrew pozorom- dodanie ładnie uporządkowanego chronologicznie (itp) posta oraz dodatkowo przerobienie i zmniejszenie zdjęć zajmuje naprawdę sporo czasu...
Zbędnie nie przedłużając... Jesteśmy we Francji! Południe, niedaleko Prowansji- Langwedocja.
Nasza podróż trwała sporo ze względu na początkowy lot do Paryża gdzie nastąpiła przesiadka i czekanie na następny lot do Montpellier... Następnie 2h jazdy z lotniska do "domu". Jednakże tutejsze piękne otoczenie zdecydowanie wynagradza wszelkie męki (których w sumie nie było!).
Pierwszy dzień (pełny, bo wcześniejszego zdążyłyśmy praktycznie tylko zjeść kolacje...) upłynął nam praktycznie na niczym- w większości na sprawach organizacyjnych plus zakupach spożywczych. Wieczorem jednak udało wyskoczyć nam się na mały spacer by dodać zdjęcia z naszego miasteczka- trzeba przyznać, że jest naprawdę urokliwe!
Ahh, fasolka! To rzecz, która gości na naszym stole każdego dnia.
To jest pewnego rodzaju "tunel", który znalazłyśmy pierwszego dnia podczas przejażdzki na rowerach. Zdjęcia zupełnie nie oddają jego uroku- jest niesamowity! Zabudowa jest naprawdę tak świetna, że momentami można poczuć się jak na jakimś planie "Gry o Tron"! :)
Dzisiaj stworzyłam coś w stylu cyklu zdjęć drzwi i znaków (czyli to, co robię praktycznie zawsze, bo to właśnie te widoki jako jedne z wielu najbardziej mnie ujmują!)
Mamy już pełny plan na to, jak będzie wyglądał nasz tydzień i jakie są cele naszych podróży- dlatego też w najbliższym czasie będzie naprawdę ciekawie. Stay tuned!
Au revoir!