Mazury (DAY 1)

 Siedzę sobie właśnie na Mazurach podczas nocy "spadających gwiazd". Zapomniałam jak pięknie może być w naszym kraju! Co prawda troszkę chłodniej...(no dobra, znacznie chłodniej!), jednak mimo tego wszystko ma jakiś urok- nawet drobny podmuch wiatru!

Jakub długo bał się wejść do wody, bo nie widział dna przez "brud" (dzieciak jest po prostu przyzwyczajony do prześwitującego dna w basenie).

Ze skokami u Kubusia niestety było trochę kiepsko- woda "brudna" i chłodna... oraz co najważniejsze- zbyt głęboko.

Jednak te wszystkie czynniki nie stanowiły problemu dla niektórych :)

Nie obyło się bez wylegiwania i czytania gazet. Spędziłam chyba jakieś 2 godziny oglądając z ciocią niemieckie gazety ze street style'm i komentując wszystkie ubiory!

Niektórzy urządzili sobie mały piknik... :)

Niektórzy natomiast woleli pokicać na trampolinie.

Nie tylko dzieciaki potrafią stroić miny!

Livia wpadła w totalny szał karmienia zwierząt liśćmi... Poczynając od koziołka...

... i kończąc na lamie!

Nie omieszkała się również spróbować nakarmić kur, jednak te nie były za bardzo chętne (hmm ciekawe dlaczego?).

Wieczorem poszliśmy na spacer w poszukiwaniu ciekawej knajpy. Wyznacznik naszych poszukiwań? Tam gdzie dużo ludzi- tam dobre jedzenie. Haha, polecam (dla sprostowania- nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, jednakże nie mogliśmy dojść do żadnego konsensusu... dlatego też postanowiliśmy zrobić tak, bo wszyscy się kłóciliśmy haha)!

Jak zwykle skończyliśmy będąc przejedzeni po wypróbowaniu wszelakich nieznanych nam dań...

Mimo tego, że praktycznie nic ciekawego się nie działo (teraz dostrzegam to po głębszej analizie), to dzień był bardzo pozytywny- teraz tylko to się liczy! :)

Odliczam dni do Francji!